|
|
Statystyki |
userów na stronie: 0 gości na stronie: 3
|
Kociaki polecają |
|
|
|
|
Artykuły > Testowy troche > Legendarne "Koty" |
Autorka: Agnieszka Zembrzycka
Od ponad 20 lat fascynują, niepokoją, zadziwiają, czarują. Są znakiem rozpoznawczym i symbolem jednego z najsłynniejszych musicali świata. Jego twórcą jest kompozytor Andrew Lloyd Webber, który stworzył spektakl zainspirowany pełnymi uroku i poetyckiego wdzięku wierszami o kotach Thomasa Stearnsa Eliota.
Polska prapremiera "Kotów" w reżyserii Wojciecha Kępczyńskiego odbyła się 10 stycznia w Teatrze Muzycznym Roma w Warszawie
Niedawno miałam przyjemność przeprowadzić wywiad z absolwentkami policealnej szkoły charakteryzacji i makijażu - FAM, Renatą Łosicką, Marleną Soroką i Joanną Sochal, które z wielką pasją i oddaniem wykonują te wspaniałe charakteryzacje kotów.
Agnieszka Zembrzycka: Jak wyglądały Wasze początki? Czy charakteryzacja zawsze była waszą pasją, czy też zrządził o tym czysty przypadek?
Był to przypadek i nadarzająca się okazja. Dowiedziałam się, że powstała szkoła charakteryzacji o bardzo ciekawym programie. I miałam nadzieję, że będę mogła rozwijać w niej swoje pasje - makijaże i próby charakteryzacji w domowym zaciszu.
Ja natomiast po studiach prowadziłam komis z sukniami ślubnymi. To była dobra szkoła życia, ale czułam ciągle niedosyt zawodowy. Postanowiłam się dokształcić w kierunku swoich plastycznych pasji i ta szkoła wydała mi się bardzo atrakcyjna.
A.Z.: W jaki sposób odbywały się eliminacje do kotów?
Na początku szkoła zorganizowała dwa tygodnie ćwiczeń i przygotowań z Marjorie Labille z Francji, która jest specjalistką od body paintingu. Miałyśmy za zadanie przygotować projekty a następnie rozwijać je na modelach. Miały być to wiernie odwzorowane kotki. Po dwóch tygodniach Sergiusz Osmański wybrał sześć osób, z których, po kolejnych eliminacjach w samym teatrze, finalnie pozostało cztery.
A.Z.: Kto jest autorem charakteryzacji do przedstawienia?
To jak wyglądają koty w spektaklu jest wizją Sergiusza (red. Sergiusz Osmański - wizażysta firmy Dior). On ręką mistrza na gorąco tworzył te wizje na próbach z aktorami dopasowując je do fizjonomii aktora, charakteru postaci. To koty barwne, nowoczesne jak z pokazów Galliano. My musimy teraz przed każdym spektaklem wiernie odwzorowywać jego pomysły i jest to duże wyzwanie.
A.Z.: Czy codziennie musicie pojawiać się w teatrze?
Teraz jesteśmy podzielone na dwie grupy i pełnimy swoiste dyżury - wymieniamy się po prostu co kilka dni.
A.Z.: Ile zajmuje Wam teraz taka charakteryzacja?
Ooo teraz o wiele mniej niż na początku. Wcześniej to było około godziny na jedną postać. Teraz myślę jest to połowa czasu. Aktorów jest 35, ale niektórzy z nich prostsze elementy charakteryzacji wykonują sami, co też przyśpiesza tempo pracy. Generalnie pojawiamy się dwie godziny przed spektaklem. Kolejność pojawiania się aktorów jest wcześniej ustalona. Podczas samego spektaklu też zawsze ktoś czuwa i robimy różne poprawki. Teraz jest już wyraźny rytm pracy. Każdy wie jakie ma zadania, co i w jakim czasie ma wykonać.
A.Z.: Z czym miałyście najwięcej problemów?
Raczej nie było większych problemów z samym zadaniem, ale zżerał mnie na początku stres i świadomość, że będziemy oceniane przez samego Sergiusza i, że będziemy musiały pracować z gwiazdami sceny. Sergiusz okazał się jednak przesympatycznym, otwartym człowiekiem a praca z nim to naprawdę ogromna przyjemność. Natomiast aktorzy nie mają nic wspólnego z obrazem "rozkapryszonych gwiazdeczek".
Ale najbardziej gorące i pełne wrażeń były te pierwsze dni pracy w Romie. Co godzinę nowa postać, wszystko wrzało jak w ulu. 12 charakteryzatorów plus aktorzy. Tłok, gwar. Wszystko trzeba było ze sobą zgrać.
A.Z.: Na jakich materiałach pracujecie?
Oczywiście jest Dior, ale nie obędzie się bez Kryolan'u, MAC-a. Poza tym ogromna ilość brokatów, sztucznych rzęs. Każda z nas ma już jakieś swoje ulubione kosmetyki, środki, którymi się posługuje. W teatrze, wiadomo muszą to być cięższe, bardziej kryjące. Ale na co dzień do pracy preferujemy lżejsze podkłady, cienie.
A.Z.: Czy kierunek szkoły - charakteryzacja, to jest właśnie to czego szukałyście? Czy czujecie jeszcze jakiś niedosyt zawodowy?
O tak. Charakteryzator - to piękny zawód. Codziennie nowe wyzwanie. Mimo, że czasowo jest bardzo wymagający - zajęte wieczory, weekendy, to jak przychodzi wolny dzień od pracy, to czegoś nam brakuje.
Niemniej jednak ciągle myślimy o dalszym dokształcaniu i pragniemy się spróbować na planie filmowym, na pokazach mody. Nie chcemy się na stałe związywać z jednym miejscem, jednym teatrem. "Koty" to duże wyzwanie i wspaniała przygoda, ale ciągle nam mało.
A.Z.: A jak wyobrażacie sobie swój dalszy rozwój? Kończycie szkołę i co dalej?
Mamy nadzieję, że będziemy mogły jakoś wykorzystać te znajomości, które zdobyłyśmy podczas licznych praktyk czy pracy w teatrze. Jeśli chodzi o teatr Roma, to najbardziej się cieszymy, że mogłyśmy poznać Sergiusza. I najwięcej się nauczyłyśmy przy projektowaniu, powstawaniu charakteryzacji, kiedy obserwowałyśmy mistrza w akcji.
A.Z.: Jestem przekonana, że Wasza praca i ogromna determinacja bardzo szybko zaowocuje i dostaniecie ciekawe propozycje pracy. Dziękuję Wam bardzo za poświecony czas i życzę dalszych zawodowych sukcesów.
|
comment.php?what=article&id=3 |
|
Przeglądasz właśnie zawartość archiwalnej fanowskiej strony internetowej, poświęconej w całości musicalowi "Koty" autorstwa Andrew Lloyda Webbera. Znajdziesz tu wszystkie potrzebne informacje na temat oryginalnej wersji "Kotów" (Cats) oraz wszystko, co chcesz wiedzieć o polskiej wersji tej produkcji (ale boisz się zapytać!). W dziale Download znajdziesz dużo interesujących materiałów, w tym wybrane "bootlegowe" nagrania ze spektakli, dokonane przez widzów w Teatrze ROMA w Warszawie. Gorąco zachęcamy również do lektury archiwalnych artykułów na temat "Kotów", które znajdziesz zarówno na stronie głównej naszego serwisu, jak i na forum dyskusyjnym.
Na niniejszej stronie znajdziesz również pełne polskie libretto w tłumaczeniu Daniela Wyszogrodzkiego (tłumaczenia oryginalnych "Kotów" wydanych na DVD niestety w chwili obecnej JESZCZE nie posiadamy - ale może pojawi się w przyszłości. Nie mamy niestety uprawnień do opublikowania tutaj tłumaczeń Stanisława Barańczaka więc ich również na tej stronie nie ma - tłumaczenia wykonane przez Barańczaka zostały wydane oficjalnie w formie książkowej).
Niestety, polskie "Koty" zostały już zdjęte z afisza, podobnie zresztą jak większość wersji tego musicalu wystawianych w naszej części świata. Pozostały zdjęcia, dźwięki, libretta, recenzje - i cudowne wspomnienia tych, którym dane było oglądać "Koty" na żywo.
Jak wiadomo, już od kilku lat nie ma "Kotów" na deskach Teatru Roma. Co rusz to jednak powstają kolejne "narodowe" wersje tego musicalu, może więc ktoś z forumowiczów miał okazję którąś z nich oglądać? Zapraszamy do dyskusji na naszym "kocim" forum. |
|